Kiedy w Krynicy-Zdroju, kompetentne osoby zarządzające miastem i mające wpływ na jego zarządzanie zajmą się sprawą komunikacji miejskiej i ogólnie rzecz biorąc całym zagadnieniem komunikacji, ale tak na poważnie!
To pytanie często zadają mieszkańcy i przyjeżdżający do uzdrowiska turyści oraz kuracjusze. Jak widać pasażerów nie brakuje, a byłoby ich znacznie więcej gdyby ktoś w końcu ruszył głową w kierunku tego najważniejszego spośród wszystkich zagadnienia. Dobra komunikacja to podstawa funkcjonowania miasta.
Od kilkunastu już lat w grę wchodzą: brak dworca kolejowego, brak dworca autobusowego, nie spełniająca wymogów komunikacja miejska, kiepskie połączenia autobusowe i kolejowe między Krynicą a Muszyną , brak połączeń dalekobieżnych zarówno kolejowych jak i autobusowych z miastami na terenie Polski. Połączenie z Krakowem, trzy kursy w ciągu dnia to chyba coś nie tak!
Peron pod gołym niebem to nie dworzec kolejowy. Ławka pod ścianą ani trochę nie przypomina dworca autobusowego, bardziej ławkę z filmu „Ranczo”. Dziury w jezdni przed dworcem uświadamiają podróżnym, że przyjechali na prowincję. Kursujące busy miejskie są za małe oraz kursują w dużych odstępach czasowych i tylko do 17 z minutami. Po tej godzinie zamiera całkowicie życie w mieście, a dlaczego zamiera bo kto tu przyjedzie jak nie ma czym przyjechać i nie ma czym wrócić.
Jazda busem uzdrowiskowym w takim ścisku, nie należy do przyjemności. Nie trzeba się niczego trzymać gdyż natłoczeni w pojeździe pasażerowie tworzą naturalną barykadę uniemożliwiającą jakiekolwiek przewrócenie podczas hamowania. Kartki za szybą z napisem brak miejsc to już normalność.
Tymczasem jeżdżący jedyny duży autobus miejski doskonale pokazuje, że spełnia swoją rolę i że też jest niejednokrotnie przepełniony. Takie właśnie autobusy winny kursować po mieście i nie tylko, gdyż powinny łączyć Gminę Krynica z Gminą Muszyna. To jest sprawa priorytetowa dla rozwoju obu miejscowości. Oczywiście nie za darmo dla turystów, a z kartą mieszkańca dla obu miejscowości.
Niestety od 15 już lat Krynica cierpi na te niedogodności oraz tyle czasu wstydzi się tym niezałatwionym problemem. „Nie ma mocnych”, i dlatego są „sami swoi”. Nie ma się co nawzajem oszukiwać. Największy ruch turystyczny istnieje tylko i wyłącznie podczas ferii, wakacji i w okresie świąt. Pozostała część w ciągu roku jest martwa, świeci pustakami.
Aby w końcu było inaczej całą uwagę należy skierować w kierunku szeroko pojętego zagadnienia komunikacji. Jaka ma być przyszłość Krynicy? Czy ma być dalej biedna, czy zamożna? Jak na razie mnogość lumpeksów wskazuje raczej na biedę.
Dobre rozwiązania komunikacyjne to ciągły w roku napływ turystów, to dobrze funkcjonujące placówki handlowe, gastronomia i hotele. To przede wszystkim praca, szczególnie dla młodych ludzi.
Tylko kto się tym zajmie. Jak zwykle okres przedwyborczy. Obiecanki, cacanki, ruchome góry i przeróżne cuda. Gruszki na wierzbie na pewno nie wyrosną. Później okres powyborczy. A czas płynie. Tak szczerze mówiąc to co w tej Krynicy już miało być a nie jest!
Sprawa komunikacji, która jest najważniejszą i priorytetową jak zaczarowana wciąż odkładana jest do lamusa. A szkoda, bo Krynica przy takiej polityce z roku na rok zaczyna się wyludniać. Wystarczy spojrzeć na dane statystyczne!
Andrzej Gulewicz MTV24
Fot. aut.