„Traviata” zagościła na scenie 56.Festiwalu im. Jana Kiepury
Najsłynniejsza i najczęściej wystawiana opera – „Traviata” zagościła na scenie Pijaln Głównej piątego dnia Festiwalu Kiepury. Inscenizacji Opery Krakowskiej towarzyszyły długie oklaski i równie długie rozmowy kuluarowe na temat dzieła Verdiego. Wcześniej artyści „Traviaty” spotkali się z festiwalową publicznością w cyklu prowadzonym przez Jerzego Snakowskiego. Popołudniu w Starym Domu Zdrojowym królowały – nagrodzone gorącymi owacjami – najpiękniejsze walce, a dzień rozpoczęły, równie entuzjastycznie przyjęte, jazzowe standardy odegrane w Muszli Koncertowej na krynickim deptaku. Różnorodna muzyka w najlepszych wykonaniach zawładnęła Krynicą.
„Traviata”, czyli miłość i śmierć
Miłość i śmierć to nieodłączne tematy niemal każdej opery. „Traviata” pierwotnie miała nosić taki właśnie tytuł – „Miłość i śmierć”. Osnuta na prawdziwej historii, przedstawionej przez Aleksandra Dumasa w „Damie kameliowej”, która zainspirowała Giuseppe Verdiego do stworzenia „Traviaty”, opowiada o luksusowej paryskiej kurtyzanie. Stając w obliczu śmiertelnej choroby, Violetta Valéry dokonuje najważniejszych życiowych wyborów. Pozbawiona nadziei na wyzdrowienie, postanawia korzystać z życia najpełniej jak to możliwe. Wówczas spotyka na swojej drodze prawdziwą miłość, która odmienia jej spojrzenie na świat.
W inscenizacji Opery Krakowskiej XIX-wieczny kostium zastąpiła scenografia przenosząca widza do współczesnych realiów, w których światła nocnego Paryża mogą być równie dobrze każdym innym miejscem na świecie, gdzie współczesne Violetty Valéry zmagają się z egzystencjalnymi dylematami. To właśnie te dramatyczne wybory i ich okoliczności wydobył na plan pierwszy reżyser inscenizacji, nieżyjący już Krzysztof Nazar, zbliżając operową „Traviatę” do dzisiejszych realizacji spektakli teatru dramatycznego. Minimalistyczna scenografiaa i współczesny kostium podkreśliły również grę aktorską wokalistów – za co także nagradzani byli brawami w trakcie przedstawienia.
Krynicka publiczność długo oklaskiwała artystów Opery Krakowskiej i ich wokalny kunszt: Edytę Piasecką, która wystąpiła w partii Violetty Valéry, Pawła Skałubę – Alfreda Germonta oraz – szczególnie gorąco przyjmując – Adama Szerszenia, który na scenie wcielił się w George`a Germonta, ojca Alfreda.
Nie mogło zabraknąć owacji dla „Libiamo ne’ lieti calici” – najpopularniejszego duetu „Traviaty”, w wykonaniu Alfreda i Violetty, pieśni o radości, zabawie i miłości.
Solistom towarzyszyła Orkiestra, Chór i Balet Opery Krakowskiej, a za dyrygenckim pulpitem stanął Ruben Silva.
Gośćmi koncertu galowego byli Iwona Gibas, Członek Zarządu Województwa Małopolskiego, Monika Gubała dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Piotr Ryba, burmistrz Krynicy-Zdrój, Marta Mordarska – radna Województwa Małopolskiego, Irena Weber-Grelecka, przewodnicząca Rady Gminy Krynicy-Zdrój.
Wcześniej, w samo południe, artyści „Traviaty”: Edyta Piasecka, Paweł Skałuba, Adam Szerszeń oraz Ruben Silva byli gośćmi Jerzego Snakowskiego. Co robią, czekając na swoją kolej na scenie? Czy każda inscenizacja jest taka sama? I co sprawia, że „Traviata” jest jedną z najczęściej wystawianych i najchętniej oglądanych oper? Na te i wiele innych pytań artyści odpowiedzieli podczas Spotkania z Gwiazdą. Jak żartował prowadzący, była to jedyna okazja, by zobaczyć dyrygenta en face, ale również sposobność, by porozmawiać z oklaskiwanymi artystami, zdobyć autograf czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Najpiękniejsze walce na bis
Oklaskom nie było końca także podczas popołudniowego spotkania muzycznego w Starym Domu Zdrojowym. Tradycyjnie już, publiczność wypełniła Salę Balową do ostatniego miejsca. A ze sceny popłynęły dźwięki najpiękniejszych walców świata w wykonaniu Warsaw Impressione Orchestra oraz sopranistki Mileny Lange. W rytm melodii Johanna Straussa, Waldemara Kazaneckiego czy Wojciecha Kilara zatańczyli artyści Impressione Ballet: Ewa Budny-Orłowska i Karol Garczyński.
Taneczne kompozycje Straussa to punkt obowiązkowy w programie przedstawiającym
najpiękniejsze walce, ale to muzyka filmowa budziła największe emocje publiczności Sali Balowej: temat Wojciecha Kilara z filmu Romana Polańskiego „Dziewiąte wrota”, walc z „Ziemi Obiecanej” Andrzeja Wajdy czy niezapomniany walc z „Nocy i dni” – kompozycja Waldemara Kazaneckiego. Prawdziwą furorę zrobiła Milena Lang oscarową piosenką „My Heart Will Go On” z filmu „Titanic” Jamesa Camerona. Ale publiczność gromkimi brawami nagrodziła solistkę zarówno za wykonanie walca Musetty „Quando men vo…” z opery „La Boheme” Pucciniego, jak i piosenki „Pójdę na Stare Miasto” Szpilmana, prezentującej nie tylko różne techniki wokalne, ale także możliwości artystki w różnorodnym repertuarze.
Najpiękniejsze Walce świata krynickiej publiczności przypadły do gustu tak bardzo, że artyści bisowali.
Jazzowy poranek
Bisy zakończyły również poranny Koncert Promenadowy, w którym piątego dnia zabrzmiały
jazzowe standardy. Żeby przekonać się, jak gorąco w stolicy opery i operetki przyjęty został Duke Ellington, Joe Garland czy George Gershwin, „My Way”, „Bésame Mucho” czy temat z „Różowej Pantery” trzeba było być o poranku na krynickim deptaku. A kwartet saksofonowy zagrał tak, że chciało się wołać: Chwilo trwaj!
W środę w Muszli Koncertowej wystąpili Daniil Krylovich (saksofon sopranowy), Lidia Siwiec (saksofon altowy), Karol Kos (saksofon tenorowy) i Kamil Wilk (saksofon barytonowy), a towarzyszyła im Tatiana Kochanowska grająca na kahonie. Jak zawsze, muzyczne spotkania poprowadził Jacek Woleński.
Piąty dzień Festiwalu Kiepury można podsumować krótko: nieśmiertelny repertuar i gromkie brawa oraz legendarna już atmosfera dni, którym patronuje chłopak z Sosnowca.
Przed nami jeszcze trzy dni festiwalowych wrażeń i emocji: „Księżniczka Czardasza”, przeboje Verdiego i operetki, spotkania z artystami, koncerty o poranku i popołudniowe muzyczne chwile w Starym Domu Zdrojowym.
Zapraszamy!
Andrzej Gulewicz MTV24
Źródło: Rzecznik prasowy 56. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju
Fot. Mikołaj Bała